20 Gru 2013

Bieg w otoczeniu kibicĂłw

O półmaratonie w Mikołajkach dowiedziałem się od mojego klubowego kolegi – Janusza Sysuły, około 5-6 tygodni przed zawodami. Spytał się mnie czy nie miałbym ochoty wystartować z nim w tym biegu. Nie mogłem odmówić, nie chciałem odmówić, musiałem tam być – zgodziłem się! Zwerbowaliśmy jeszcze kilku chłopaków, zakończenie startowego sezonu zapowiadało się bardzo ciekawie. Swój udział w Mikołajkach zapowiedziała także zaprzyjaźniona ekipa z Łomży i Giełczyna, z Mariuszem Nizińskim „Pozdrawiam”  na czele… a wiadomo – gdzie Mariusz tam dobra zabawa.

Z niecierpliwością czekaliśmy na wyjazd. Mijały dni za dniem uwieńczone dłuższymi wybieganiami także we wspólnym gronie. Dzień startu zbliżał się wielkimi krokami, ekipa w ośmioosobowym składzie była zwarta i gotowa do startu. Drużynę Pędziwiatra Białystok na Mikołajki mieli tworzyć: Janusz Sysuła, Jarek Bierć, Jarek Maciejuk, Piotr Kukowski „Gac”, Michał Antuszewski, Tomek Gawinowicz „Gawin”, Piotr Hilik i ja. Niepewna pogoda i dość ciężkie warunki pogodowe sprawiły, że ostatecznie pojechało nas „tylko” czterech na jeden wóz, mając jednak „duchowe” wsparcie pozostałych chłopaków. Tak więc z dwoma Jarkami i Januszem jako kierowcą 8 grudnia o godzinie 6.45 ruszyliśmy do Mikołajek.

Okazało się, że droga wbrew temu co mówiono w mediach nie była śliska i zaśnieżona, a posypana solą sprawiała, że jechało dość sprawnie i bezpiecznie. Dzięki temu na miejsce dotarliśmy dość szybko – tuż po godzinie 9.00. Mieliśmy niemalże 2 godziny na przygotowania, odebranie pakietów startowych i rozmowę z innymi zawodnikami. Start został przeniesiony  z 10.50 na 11.00 z powodu startów młodych biegaczy – dzieciaków z okolicznej szkoły, które z wielkim zaangażowaniem uczestniczyły w przygotowanych dla nich zawodach.

Dzieciaki były bardzo zaangażowane w bieg
Nasza kolej… 11.00… chip w sznurówki wpleciony, GPS włączony, węglowodany uzupełnione… START! Grupa ponad 300 osób (około 100 biegło na 10 kilometrów),  ruszyła na trasę, która poprowadzona została po bardzo malowniczej trasie z Mikołajek do miejscowości Łuknajno wzdłuż Rezerwatu Łuknajno, który jest wpisany na światową listę biosfery UNESCO, Natura 2000. Trasa liczyła dwie pętle, z których druga była nieco dłuższa niż pierwsza. Pogoda była piękna, świeciło słoneczko, temperatura w okolicach 0-2 stopni Celsjusza. Najgroźniejszym przeciwnikiem okazała się… nawierzchnia, która mimo, że posypana żwirem i piaskiem, była dość śliska, przez co cały czas trzeba było mieć się na baczności, by nie wywinąć przysłowiowego „orła”. Były osoby, które sobie z tym problemem świetnie poradziły. Zwycięzca – Michał Smalec – biegł w kolcach, a nasz Pędziwiatr – Jarek „Jestę Biegaczę” Bierć – dał swoim podeszwom wsparcie w postaci 11 wkrętów w każdym z jego butów, dzięki czemu na trasie był nie do ruszenia – przynajmniej jeśli chodzi o przyczepność.

Start nastąpił o godz. 11

Biegnąc do Łuknajna w kierunku nawrotki trasa zdawała się prowadzić z górki. Było bardzo przyjemnie, na luzie, nie czuło się kilometrów w nogach, lecz z powrotem… trzy dłuższe podbiegi i przede wszystkim silny, zimny wiatr w twarz dość mocno mroził i hamował. Sporym minusem okazała się obecność tylko jednego punktu odżywczego z napojami (gorącą herbatą) zlokalizowanego na 10 kilometrze. Wielu biegaczom, w tym mnie, brakowało przynajmniej jednego na 15-16 kilometrze, chociażby po to, by móc popić wspomagacze w postaci żeli energetycznych, ale nie było tak źle… na sucho też dało radę. Wielkim plusem z kolei okazała się obecność i pewne zwycięstwo Michała Smalca, który z rewelacyjnym czasem 1h 09min 29sek wyprzedził o niemalże 3 minuty drugiego na mecie Białorusina. Mimo ślizgawicy – wspaniały czas – tym większy szacun dla Niego!

Pędziwiatry też dały do wiwatu.

Jarek Bierć (1h 52min 38sek), Janusz Sysuła (1h 46min 23sek), Jarek Maciejuk (1h 45min 23sek), no i ja (1h 34min 42sek). Biorąc pod uwagę warunki – nieźle, nieźle…

Na szczególny fakt zasługuje także obecność wśród zawodników pary młodej, która biegnąc od początku do końca razem, ukończyła ten arcyciekawy bieg.

Obecność Pary Młodej na zawodach zaskoczyła niejednych

Zamiast medali na mecie czekały na nas pamiątkowe dzwoneczki. Następnie udać się można było na ciepłą herbatkę, prysznic bez kolejki (nie zawsze to jest standardem), kiełbaskę z grilla lub z wody, bigosik, kartacze z mięsem, czekoladę… bez ograniczeń. Najedzeni poszliśmy na dekorację zwycięzców w poszczególnych klasyfikacjach i OPEN, a tu… Okazało się, że pojawił się problem z aparaturą pomiarową i wszystkie wyniki zostaną ogłoszone oficjalnie nazajutrz. Na podium zdążyli tylko wejść i zostać uhonorowani zwycięzcy w kategorii kobiet i mężczyzn OPEN, gdyż tu sprawa była jasna i czytelna. Na szczęście organizator zachował twarz, osobiście wyszedł na scenę i przeprosił wszystkich uczestników za problemy. Chwała mu za to.

Tak więc pożegnania nadszedł czas, a na do widzenia jeszcze „piąteczka” z Mariuszem Pozdrawiam, transakcja na kilkanaście buteleczek przepysznej i jakże kojącej nalewki prosto z Giełczyna. Dzięki niej droga powrotna do Białegostoku minęła dla mnie i Jarka B. jak mrugnięcie okiem.

DROGIE PĘDZIAWIATRY I NIE TYLKO.PÓŁMARATON W MIKOŁAJKACH JEST IDEALNĄ IMPREZĄ BIEGOWĄ BY KOŃCZYĆ SEZON STARTÓW W SPOSÓB MIŁY, RELAKSACYJNY, ZWARIOWANY, W GRONIE PRZYJACIÓŁ I RODZINY. MAM NADZIEJĘ, ŻE ZA ROK SPOTKAMY SIĘ NA MIEJSCU MEGALICZNĄ GRUPĄ I W PIĘKNY SPOSÓB ZAKOŃCZYMY KOLEJNY BIEGOWY SEZON - JUŻ 2014!

 

Dawid Żamojtuk

Kontakt

ul. Grochowa 11/13
15-423 Białystok
tel.: 795 765 999