19 Wrz 2014

Krótkie maratońskie impresje z wyprawy do Wrocławia. Korona z elementem ciernia.

 Wyprawę na 32 Wrocław Maraton odbyliśmy tym razem pociągiem. Ośmiu nas było: Dawid Żamojtuk, Janusz Sysuła, Jarek Bierć, Jarek Janiuk, Radek Monach, Szczepan Kowalczuk z Czartajewa, Darek Kowalczuk i autor tej relacji. Udało nam się kupić fantastycznie tanie bilety z miejscówkami w cenie 29 PLN w jedną stronę. Podróż minęła szybko i co ważne w znakomitej atmosferze. Na dworcu Głównym we Wrocławiu byliśmy punktualnie, co do minutki. Zanim pojechaliśmy w miasto, odwiedziliśmy historyczne miejsce na trzecim peronie. Wmurowana tablica informuje, że w tym miejscu 8 stycznia 1967 roku zginął wybitny polski aktor filmowy Zbyszek Cybulski, wypadek zdarzył się podczas wskakiwania aktora do jadącego już pociągu.

Niebieskim tramwajem linii 9 zajechaliśmy na tereny Stadionu Olimpijskiego, podróż w ramach darmowego przejazdu dla maratończyków. Odbiór pakietów startowych w hali AWF: razem z numerem startowym był też m.in. firmowy ręcznik w pakiecie oraz ładna koszulka. Zakwaterowanie w domu studenckim Spartakus, warunki bardzo dobre, a wszystko to zaledwie kilkaset metrów od miejsca startu.

Pogoda w dniu maratonu nie sprzyjała zawodnikom. Przygrzewające słońce, parno i duszno, zero chmur na niebie, temperatura około 25 C, to nie były optymalne warunki do biegania maratonu.

Start i meta usytuowane były w obrębie Stadionu Olimpijskiego. Trasa w miarę szybka, bez podbiegów, prowadząca przez Stare Miasto i Rynek, obok nowego stadionu, przez most Milenijny i inne ciekawe miejsca. Wielka szkoda, że organizatorzy prezentując w licznych folderach trasę maratonu, nie zaznaczyli na niej nazw tych wszystkich ciekawych i znanych miejsc. Można byłoby przed biegiem przygotować się do” rzucenia okiem” na te obiekty i zabytki. A tak walcząc z wysiłkiem trudno było rozglądać się dookoła w poszukiwaniu tych atrakcyjnych miejsc.

Jeśli chodzi o pracę wszystkich punktów odżywczych z bananami, cukrem w kostkach, wodą i izotonikiem - wszystko to działało perfekcyjnie.

Organizatorzy Wrocław Maraton fajnie wymyślili, że zawodnicy wbiegali na Rynek akurat będąc na newralgicznych kilometrach trasy. Chodzi oczywiście o te najgorsze kilometry po trzydziestce, gdzie najczęściej przed zawodnikami może pojawić się ściana Widziałem, jak maratończycy przebiegając przez Rynek zmagali się właśnie ze ścianą. I wówczas nie zauważa się licznie dopingujących kibiców, śmiem twierdzić nawet, że nie dostrzega się wokół siebie piękna architektury, może nawet nie wiedząc, że biegnie się przez Rynek. Czuje się wyłącznie zmęczenie a widzi tylko asfalt i kostkę, i nic dookoła. I to są uroki ściany właśnie.

Muszę przyznać się, że właśnie w tym miejscu mnie też dopadły symptomy ściany. Teraz z perspektywy kilku dni po maratonie, po analizie swojego występu wiem, że pierwszą część maratonu pobiegłem zbyt odważnie. Tempo 4,35 min / km nie było najlepszym pomysłem w tym dniu i w tych warunkach. Wkurzył mnie też trochę mój Garmin, który jak na złość nie potrafił złapać lokalizacji, dopiero na 6 kilometrze zaczął pokazywać moje tempo.

Oceniając 32 Wrocław Maraton przez pryzmat osiągniętych wyników, odważnie mogę stwierdzić, iż zarówno mnie jak i moich biegających kolegów dopadła powszechna w tym dniu awaria zasilania. Awaria zasilania w energię. Co było główną przyczyną? Niedostateczne przygotowanie, warunki pogodowe, zbyt wysokie tempo na początku biegu?

Dlaczego awaria dosięgła 90 % naszej grupy z Podlasia? Nie będę szukał jednoznacznej przyczyny, jedno jest pewne - maraton wrocławski pokazał, że nie ma z nim żartów.

Przypomniał wszystkim nam o zachowaniu należytej POKORY względem królewskiego dystansu. Stanowi także doskonałą lekcję doświadczenia maratońskiego.

Dla kilku z nas maraton TEN stanowił ostatni element do zdobycia Korony Maratonów Polskich. Dotychczas słowo korona kojarzyło mi się z Koroną królewską bądź z Koroną cierniową. I oto zupełnie niespodziewanie 32 Wrocław Maraton umieścił w naszej koronie element cierniowy, który sprawia, iż nasza Korona będzie na wskroś cenna: bo i królewska i cierniowa. Zaszczytu zdobycia tej korony dostąpili:

Edek Skowera - 03:33:56
Dawid Żamojtuk - 03:35:15
Janusz Sysuła - 03:57:31
Jarek Bierć - 04:43:53

Jarek Janiuk - 03:16:44
Radek Monach - 05:19:11

Edward Skowera

Kontakt

ul. Grochowa 11/13
15-423 Białystok
tel.: 795 765 999